Piątek, 26 kwietnia 2024 r.
Organizacja Międzyzakładowa NSZZ Solidarność Pracowników Poczty Polskiej
 




Organizacje
Podzakładowe


Humor dnia

Aktualności

Autor: OM NSZZ Solidarność   Data: 2018-01-22
LISTONOSZ NA DACHU AFRYKI
Mateusz Olkowicz, listonosz z Urzędu Pocztowego Kalisz 2, od początku swojego zatrudnienia członek OP NSZZ "Solidarność" PPP w Kaliszu, z zamiłowania podróżnik.
6 lutego br. planuje rozpocząć wejście na najwyższy szczyt Afryki 5895 m n.p.m.
Poniżej zamieszczamy kilka słów, które Mateusz pisze na temat swojej wyprawy.

Będziemy Mateuszowi kibicować!!

Podróże od zawsze były moją pasją, mam ich już za sobą kilka. Największym osiągnięciem podróżniczym do tej pory było przejechanie w czerwcu ubiegłego roku 9288 km koleją transsyberyjską całej Rosji. Jednak dzisiaj opowiem o tej której początek już drugiego lutego, a mianowicie wyjazd do Tanzanii. Głównym celem tej wyprawy będzie zdobycie najwyższego szczytu Afryki UHURU PEAK w masywie Kilimandżaro (5895 m n.p.m.) Wyprawa ta jest spowodowana przede wszystkim chęcią poznawania nowych miejsc, pokonywaniem własnych barier i osiąganiem coraz wyżej stawianych celów.
Pomysł wyjazdu zrodził się na początku października ubiegłego roku, czyli dość niedawno. Kompan mojej poprzedniej podróży wyszedł ze spontaniczną propozycją zdobycia Kilimandżaro, delikatnie sugerując, abym to ja podjął się organizacji tego przedsięwzięcia. Zrobiwszy wstępny rekonesans dotyczący możliwości zorganizowania takiej wyprawy we własnym zakresie, jeszcze tego samego dnia zdecydowałem się podjąć wyzwanie. W przeciągu dwóch tygodni od podjęcia tej decyzji, byliśmy w posiadaniu biletów lotniczych. Jako że w Afryce za wszystko trzeba płacić, pozostało nam wybrać agencję z której pomocą zdobędziemy szczyt. Pod względem technicznym zdobycie szczytu nie jest zbyt skomplikowane, ale konieczne jest odpowiednie zaplecze w postaci płatnego pozwolenia na przebywanie na terenie parku narodowego, wynajęciu przewodnika, kucharza, oraz dwóch tragarzy na osobę. Cóż, każdy musi z czegoś żyć. Na Kilimandżaro można wejść kilkoma drogami, my wybraliśmy Machame Route - najpiękniejszą i najbardziej survivalową, ale z najlepszą aklimatyzacją. Sześć dni akcji na stokach Kilimandżaro daje dużo lepszą aklimatyzację, tym samym zwiększając szanse na zdobycie szczytu. Jeszcze do niedawna praktykowano pięciodniowe wejścia, co dla wielu kończyło się niepowodzeniem. Głównym utrudnieniem dla zdobywających szczyt jest rozrzedzone powietrze, przez co prawie nikogo nie omija ogólne osłabienie, nudności a nawet bóle i zawroty głowy. Poniżej przedstawiam plan zdobywania szczytu.



KILIMANJARO - MACHAME ROUTE

* Dzień pierwszy: Machame Checkpoint (1900 m) - Machame Camp (2980 m) Samochodami z Moshi dojeżdżamy na wysokość 1900 m.n.p.m do Machame Checkpoint gdzie znajduje się brama Parku Narodowego (Machame Gate). Po przepakowaniu się i zgrupowaniu tragarzy, ruszamy wąską, ale łagodną drogą wiodąca przez tropikalny las równikowy do Machame Camp, na wysokość 2980m. Tego dnia maszerujemy około 18 km co powinno nam zająć nie więcej niż siedem godzin.

* Dzień drugi: Machame Camp (2980 m) - Shira Camp (3840 m) Kolejnego dnia nasz dystans jest o połowę krótszy i wynosi 9 km. Nie oznacza to jednak, iż czas jaki na to poświęcimy, będzie o połowę krótszy niż w dniu poprzednim, ponieważ podejście jest już nieco trudniejsze głównie ze względu na wysokość, która może już wywierać wpływ na wydolność organizmu. Osiągamy 3840 m pomiędzy kraterami Kibo i Shira gdzie położony jest Shira Camp.

* Dzień trzeci: Shira Camp (3840 m) - Barranco Camp (3950 m) Dzień aklimatyzacyjny, ponieważ różnica wysokości do pokonania wynosi zaledwie 100 metrów. Jednak aby dojść do następnego biwaku, pokonujemy wzniesienie zwane Lava Tower 4500 m. Podczas tego etapu z pewnością już mocniej odczuwamy efekt rozrzedzonego powietrza. Jednak powrót do obozu poniżej czterech tysięcy metrów poprawi samopoczucie, a ponowne osiągnięcie tej samej wysokości powinno przyjść już dużo łatwiej. Droga do najbardziej malowniczo położonego Barranco Camp zajmie około 7 godzin. Obóz położony niemal u stóp krateru Kibo wznoszącego się 2000 metrów ponad nami.

* Dzień czwarty: Barranco Camp (3950 m) - Barrafu Camp (4550m) Opcjonalnie: Barranco Camp (3950 m) - Karranga Camp (3970 m) Na początek 300 metrowa ściana Barranco Wall i naturalnie wydrążona w niej, miejscami wąska, ścieżka. Jest to jedyny odcinek, podczas którego może okazać się wskazane schowanie kijków i pomaganie sobie rękami w bardzo łatwym terenie. Po 3-4 godzinach na zmianę schodząc i podchodząc przecinamy Karranga Camp (3980m), który stanowi rezerwę aklimatyzacyjną pozwalającą na przeplanowanie działań w zależności od waszego samopoczucia. Stąd jeszcze 3 godziny podejścia do Barrafu Camp (4550 m). Temperatury w nocy mogą tu spaść do -10C.

* Dzień piąty: Barrafu Camp (4550 m) - Uhuru Peak (5895 m) - Mweka Camp (3100 m) Opcjonalnie: Karranga Camp (3970 m) - Barrafu Camp (4550 m) Namioty opuszczamy o północy, krótki posiłek by najpóźniej o 1 w nocy zaatakować. Sześć godzin stromego wdrapywania wyprowadza nas o wschodzie słońca na krawędź krateru w tzw. Stella Point (5730 m) skąd mamy godzinę łagodnego podejścia szeroką granią na szczyt - Uhuru Peak (5895 m). Po zdobyciu najwyższej wolno stojącej góry świata, czeka nas trzygodzinne zejście do obozu Barrafu gdzie przywita nas ciepły posiłek i tragarze gotowi do zejścia. Po godzinnym odpoczynku schodzimy do Mweka Camp (3100 m) w dolinie Mweka.

* Dzień szósty: Mweka Camp (3100 m) - Mweka Gate (1800 m) Opcjonalnie: Barrafu Camp (4550 m) - Uhuru Peak (5895 m) - Barrafu Camp (4550 m) - Mweka Camp (3100 m) - Mweka Gate (1800 m) Możliwe choć skrajnie wyczerpujące. Ostatni dzień jest czterogodzinnym spacerem w gęstym tropikalnym lesie do Mweka Gate..

Tyle odnośnie głównego celu wyprawy, pozostały czas w Tanzanii planujemy przeznaczyć na zasłużony odpoczynek, prawdopodobnie na bajecznych plażach Zanzibaru, które na pewno wynagrodzą nam trud włożony w zdobywanie szczytu. W drodze powrotnej korzystając z długiego czasu oczekiwania na lotnisku w Katarze, planujemy odbyć kilkugodzinną wycieczkę po stolicy tego kraju.

Zapraszam do śledzenia losów wyprawy na moim fanpage'u:
https://www.facebook.com/naszabusola/

Mateusz Olkowicz





Karta Rabatowa Orlen








 
Webmaster: Sławek  ®2007