Sobota, 27 kwietnia 2024 r.
Organizacja Międzyzakładowa NSZZ Solidarność Pracowników Poczty Polskiej
 




Organizacje
Podzakładowe


Humor dnia

Aktualności

Autor: Sławomir Steltmann   Data: 2014-02-06
Co łączy odbiór śmieci z odbiorem przesyłek sądowych?
Wybieracie się do słonecznego punktu InPostu po przesyłkę poleconą? Zabierzcie dowód oraz drugą osobę, i to najlepiej dorosłą. Na świadka, bo może wam się bardzo przydać wsparcie.

Przed paroma dniami otrzymałem awizo na przesyłkę poleconą. Do drzwi nikt zadzwonić nawet nie raczył, mimo iż byłem w domu. Miejscem odbioru miał być punkt Polskiej Grupy Pocztowej, zlokalizowany w bardziej niż skromnym lokaliku przy Wawrzyniaka, tym po dawnym punkcie aptecznym. W pomieszczeniu - zamiast okienka czy lady - kawałek pomalowanej na brązowo deski. Na dzień dobry otrzymałem dobrotliwe ostrzeżenie, by się nie opierać, bo to nie lada, tylko... przejście.

Podałem awizo, młoda bardzo pani poprosiła oczywiście o dowód. W odpowiedzi grzecznie poprosiłem o jakiś identyfikator, ubrana bowiem w zwykłą zimową kurtkę pani nic takowego nie miała. A ja chciałem jednak wiedzieć, kim jest osoba, która żąda ode mnie dowodu.

Zamiast identyfikatora po dłuższej chwili otrzymałem niezbyt czystą wizytówkę z imieniem i nazwiskiem, oczywiście żadnej fotografii na druczku. Zapytałem więc, czy pani w ogóle posiada upoważnienie do przetwarzania danych osobowych. Otrzymałem odpowiedź, że ta właśnie wizytówka to jest upoważnienie. Niezbyt usatysfakcjonowany podałem własny dowód i w międzyczasie wyciągnąłem komórkę, by odczytać sms-a. No i się zaczęło...

Pani, trzymając w ręku mój dowód, krzyknęła, że nie życzy sobie, bym używał przy niej telefonu, gdyż jej zdaniem zapisuję sobie jej "dane osobowe". Odpowiedziałem, starając się być grzeczny, że trzymam w ręku prywatną komórkę i mogę zapisać w niej to, co chcę. Niestety, pani podniesionym głosem zażądała, bym... skasował sms-a, bo na pewno zamierzam w tym momencie wysłać komuś jej "dane osobowe".

Odmówiłem wglądu w mój telefon, na co pani powiedziała, że w takim razie nie wyda mi przesyłki, zatrzymuje (!) mój dowód osobisty do wyjaśnienia i dzwoni do szefa. Zapytałem, na jakiej podstawie odbiera mi dowód, na co pani odpowiedziała, że jestem chamski i jak przyjedzie szef (czy też ochrona), będziemy wyjaśniać co zapisałem w komórce. Zażądałem ponownie wydania przesyłki i zwrotu mojego dowodu, jednak pani wycofała się z nim w ręku na zaplecze, powtarzając, że nie zwróci mi dokumentu ani już nie wyda listu.

Co byście państwo uczynili w takiej sytuacji? Będąc postawionym pod (niezbyt czystą) ścianą nie pozostało mi nic innego, jak wycofać się z nieprzyjaznego lokalu InPostu i po prostu wezwać policję. Po uczynieniu tego wszedłem ponownie do lokalu, żądając oddania dowodu. Na co pani z uśmiechem odrzekła, że... nie ma mojego dowodu i nie udowodnię jej, że go wzięła! Po dość ostrej wymianie zdań wycofała się na zaplecze i w obecności klienta odbierającego właśnie przesyłkę wykrzyczała, że mój dowód nie jest jej do niczego potrzebny, po czym... cisnęła dokumentem przez pomieszczenie. Dowód spadł na parapet w drugim końcu sali.

Na pytanie, dlaczego tak postępuje z moim dokumentem, odpowiedziała, że powinienem pójść się leczyć na głowę. Podniosłem dowód i ponownie zażądałem wydania przesyłki. Bezskutecznie, mamy czekać na szefa. Po paru minutach i jakiejś naradzie na zapleczu pani nagle zmieniła zdanie. Wydała mi pismo, ale łącznie z kolejną wiązanką epitetów oraz informacją, że nie ma takiego obowiązku, by okazywać klientom identyfikator. Jej zdaniem może to robić tylko na wezwanie policji i upoważnionych urzędów. Ale nie klienta!

Policja po chwili przybyła i funkcjonariusze okazali się innego zdania niż pani. Pouczyli krewką osóbkę, że na każde żądanie klienta ma jednak taki obowiązek. W dalszej części rozmowy z funkcjonariuszami nie uczestniczyłem. I tak trwało to już zbyt długo, nawet stojąc w kolejce na poczcie odbiór zająłby mi mniej czasu. No i w środku było nie za ciepło i za przyjemnie nie pachniało.

Ostatnio głośno jest o firmie wywożącej gorzowskie odpady. A po kraju krążą historie, jak to przesyłki sądowe odbiera się w sklepach rybnych i warzywniakach. I to często nawet bez potrzeby okazywania dowodu tożsamości. Coś łączy odbiór śmieci ze słonecznym odbiorem ważnych przesyłek sądowych? A pewnie! Demonopolizacja rynku i ? ponoć ? wymuszenie wyższego poziomu usług! Kryterium przetargowym jednak i tu, i tu jest z reguły tylko cena. Jakość nie jest już brana pod uwagę. Czego zapewne nie raz i nie dwa jeszcze doświadczymy. I nie tylko na "poczcie pełnej słońca".

GRZEGORZ MUSIAŁOWICZ

Źródło: www.mmgorzow.pl







Karta Rabatowa Orlen








 
Webmaster: Sławek  ®2007