Znowu włodarze Poczty Polskiej rozbudowują administrację i tworzą stanowiska kierownicze. Do regionalnych wydziałów przynoszeni (przywożeni) są dyrektorzy w teczkach, bo muszą (niby) posiadać specjalne przygotowanie HR (ciekawe do czego). Tylko kilku kierowników z dotychczasowych 17 wydziałów zostało dyrektorami CZZL, reszta w teczkach z zewnątrz. Ma to niby poprawić wizerunek firmy na zewnątrz. Pytam się jaki kadry mają kontakt z klientem? Przecież one służą do obsługi pracowników PP.
Kadry mają prowadzić wielkie rekrutacje, nabory pracowników? Przecież w naszej firmie od kilku lat się tylko zwalnia i mówi się o kolejnych zwolnieniach. Faktem jest, że przyjmowani są ciągle nowi, nieprzygotowani pracownicy, których przyuczenie do pracy bardzo dużo kosztuje nie tylko firmę ale i nas, pracowników - po co więc te zwolnienia jak na urzędach nie ma kto pracować!!
W przeciwieństwie to tworzonych wcześniej Regionów Sieci, pracownicy z kadr przy zmianach organizacyjnych nie otrzymają zmiany wynagrodzenia. A dysproporcje w płacach są ogromne. Dzisiaj sekretarka w Regionie Sieci ma wyższe wynagrodzenie zasadnicze (3500,00 zł) niż niejednokrotnie kierownik wydziału kadr. Pomijam już porównanie z radcami w kadrach, gdzie dysproporcje są ogromne. Ale pewnie średnia płaca będzie ok jeśli "teczkowi" dyrektorzy CZZL i nowomianowani podlegli im kierownicy otrzymają kosmiczne wynagrodzenia.
Dlaczego tak podzielono załogę? Pracownicy administracji z innych pionów mijają się w milczeniu na korytarzach, brak jest jakiejkolwiek współpracy, jest tylko zawiść i zazdrość. Administrację RS takimi poborami "uszczęśliwiono na siłę", nigdy nie spodziewali się, że otrzymają jakiekolwiek podwyżki płac po przejściu rekrutacji. Jak to się ma do pozostałych pracowników (listonosze, asystenci, ekspedienci, kierowcy i inni), którym od 4 lat regularnie obniża się wynagrodzenie poprzez wypowiadanie części etatu, zabieranie dodatków czy zmniejszenie premii do nędznych 12%.